niedziela, 19 lutego 2017

Bezglutenowe ciasto bananowe





Słowem wstępu.
O co chodzi z tym całym glutenem? Wiem, że osoba, która już w tym siedzi pomyśli, no jak o co, przecież jasna sprawa. No właśnie jasna dla tych, którzy znają taką dietę od dawna. Ja interesuję się tym tematem od niedawna. Dużo czytam, wysłuchuję webinary w temacie zdrowia na kanale Polskiej Akademii Zdrowia itp.
Wciągnęłam się.
Aktualnie rozkładam na czynniki pierwsze wszystko, co jemy.
Mam ku temu powody, ale to nie temat na wpis.
Gluten to białko roślinne. Można go znaleźć w zbożach: pszenica, żyto, jęczmień, owies. Nadaje ciastu elastyczności.. Itd. Itp.
Takie informacje są ogólnie dostępne. Czytam dużo, że niepotrzebne to całe zamieszanie wokół glutenu, bo problemy z glutenem ma mały procent społeczeństwa.
Czy na pewno?
W trosce o swoje zdrowie, o zdrowie najbliższych – zachęcam zgłębić temat. Serio.
Gluten a jelita.
Taki Ci trop podeślę.


A więc będąc konsekwentną podaję Ci przepis na bezglutenowe ciasto bananowe. Wszystkie dziewczyny, które prosiły w komentarzach pod moim postem – oto na Twoje życzenie J
Przygotowuję ten wpis podjadając to ciasto właśnie i popijając kawę parzoną według pięciu przemian. Mmmmm J

Składniki:
4 dojrzałe banany
Szklanka mąki ryżowej
Szklanka mąki jaglanej bądź kukurydzianej
2-4 łyżki miodu
1 łyżeczka sody

Wykonanie:
(uwaga, może zaskoczyć J)
Wszystkie składniki umieszczam w misce z płaskim dnem, wydobywam blender z czeluści mej szuflady i.. blenduję aż pył leci! :P
Piekę ok 40 minut w piekarniku nagrzanym do 170 stopni C.

Z tym blendowaniem to trochę barbarzyństwo?
Czy ja wiem, robiłam tak już wieeeele razy i ciasto za każdym razem wychodzi pyszne :D
Sama jego konsystencja jest dość gniotowata, ale nam pasuje. Zapach pieczonych bananów jest chyba afrodyzjakiem, bo nęci tak, że gdy zaczyna już się wydobywać z piekarnika wszyscy domownicy zwiększają częstotliwość odwiedzin kuchni - nie wiedzieć czemu ;)
Do tego, gdy ciasto już wyjeżdża z piekarnika to muszę je szybko studzić na kratce, krojąc na mniejsze kawałki, bo domownicy gorące by zjedli!
Po wystudzeniu u nas ciasto znika od razu całe J J J


Na zdrowie!

środa, 1 lutego 2017

Superwarzywo!

Cześć i czołem!
Tak zawsze witała się jedna z bohaterek moich ulubionych książek Małgorzaty Musierowicz.
Mam wszystkie, całą Jeżycjadę. Zaczytana jestem w nich odkąd miałam kilkanaście lat.
Obecnie w mojej bibliotece góruje literatura z zakresu psychologii relacji, wychowywania dzieci, zdrowia, rozwoju osobistego i takie tam klimaty J
Cały czas głodna wiedzy J
Także ten..
Wiem, miałam pisać co czwartek.
Za dużo sobie tematów wymyśliłam i muszę przyznać, czasowo nie ogarnęłam.
Z Nowym Rokiem - nowe plany, zmiany - no i kolejne podejście do bloga J
Dochodzą mnie słuchy, że paru osobom bardzo spodobało się to moje pisanie, więc zachęcona tymi komplementami zabieram się za kontynuację tego, co zaczęłam.
Nomen omen w kuchni spędzam sporo czasu, ciągle coś wymyślam, eksperymentuję. Gotowanie, poszukiwanie tego, co zdrowe, tego, co wspiera odporność – to jest to, co lubię i co jest dla mnie ważne. Poświęcam temu naprawdę sporo czasu, chętnie się tym wszystkim podzielę J

Z czym dzisiaj?


Dziś zielona, tajemnicza roślina. Znana od starożytności, a wielu do dziś nie wie, z czym się to je ;)
Hihi
I dla mnie roślina ta jest nie małym zaskoczeniem! I ja o jej istnieniu dowiedziałam się stosunkowo niedawno. Jednak odkąd ją odkryłam – to się z nią nie rozstaję!
Zielony (uwielbiam za kolor!), zaskakujący w smaku (uwielbiam za smak!), zdrowy – JARMUŻ!
Poprawka – uwielbiamy go całą rodziną! J
  
Co z niego robię?

Soki, zupy, chipsy! I wszystko jest hitem w moim domu!
Słów kilka o samej roślinie. Poza tym, że jest piękna i z powodzeniem można ją potraktować jako kwiat, jarmuż jest rośliną kapustną. W nagłówkach często piszą: „jarmuż - cudowne warzywo”, „superwarzywo”!
Czy tak jest? Oceń sama/sam.
Poniżej 6 powodów dlaczego warto go jeść:

1.       Bogactwo błonnika
2.       Bogactwo białka
3.       Bogactwo witamin (szczególnie A, C i K)
4.       Bogactwo wapnia (więcej go niż w mleku!)
5.  Bogactwo żelaza
6.       Bogactwo przeciwutleniaczy (m.in.: chlorofil!)


Użycie słowa bogactwo nie jest tu przypadkowe.
Dlatego, że każde z wymienionych składników występuje w jarmużu „na bogato”!
Przykładowo wapń, w 100 g jarmużu jest go znacznie więcej, jak w 100 ml szklanki mleka.
 Witaminy C jest w nim tyle, że zaspokaja niemal całkowicie jej dzienne zapotrzebowanie! Itp.

O czym warto pamiętać:
by jarmuż nie stracił tego, co w nim takie cenne, trzeba go gotować podobnie, jak brokuł, czyli najlepiej na parze ok. 3 – 4 minuty.
W przypadku gotowania. Witaminy K i A są witaminami odpornymi na wysoką temperaturę, smażenie zmniejsza ich ilość. Gotowanie nie przyczynia się do strat tych witamin, wręcz przeciwnie, po gotowaniu jest ich nieznacznie więcej.
Jak najlepiej przyrządzić jarmuż by skorzystać z jego dobrodziejstw?
- wycisnąć sok
- ugotować
- krótko smażyć
- piec
- dodać do koktajlu

A jaki Ty masz sposób? J

My pijemy sok ze świeżego jarmużu, wyciskam go z pomocą naszej super maszyny wyciskarki wolnoobrotowej do warzyw i owoców. Poniżej przepis.
 Chętnie dodaję go do zupy, której nadaje niepowtarzalny posmak. U nas hitem są również chipsy z jarmużu.
Sezon na jarmuż trwa od września do zimy. Dobrze znosi mrozy.
 Nie łatwo go kupić. Poszukaj na targu bądź w lokalnym sklepie ze zdrową żywnością.

Czy jarmuż jest dla każdego?

Tak! Ale w rozsądnych ilościach.
Jarmuż utrudnia wchłanianie jodu w związku z czym osoby mające problem z tarczycą powinny mieć to na uwadze. Poleca się wówczas gotowanie jarmużu bez przykrycia.
Podobnie jak wszystkie rośliny kapustne jarmuż zawiera szczawiany. Jeśli kwasu tego spożywamy w ilościach optymalnych (źródła podają 40-50 mg  na dobę) to nie ma żadnych zagrożeń.
W ramach ciekawostki podam, że największym źródłem kwasu szczawianowego w naszej diecie jest: szpinak, rabarbar, szczaw oraz herbata i kawa.
Pytanie ile kaw dziennie wypijasz?

A może by tak kawę zamienić na szklankę zielonego soku? J




Poniżej przepis na sok ze zdjęcia.

Potrzebujesz:

- liście jarmużu
- jabłka
- pomarańczę

Nie podaję ilości, bo u mnie jest to zawsze kwestia tego, czego ile mam i na co większa ochota J

Wykonanie:

Wszystkie składniki przepuszczam przez naszą najlepszą inwestycję – 
wyciskarkę wolnoobrotową 
i gotowe!


Taka maszyna to spory wydatek finansowy, my zainwestowaliśmy w nią bardzo świadomie
i jesteśmy bardzo zadowoleni!
Jeśli nie masz takiej wyciskarki to.. Może warto byłoby się za taką rozejrzeć? ;)
My dawno temu mieliśmy sokowirówkę, ale to urządzenie za sprawą obrotów i temperatury wyrządza krzywdę owocom i warzywom. Możesz spróbować pulsacyjnie blenderem, przy czym konsystencja będzie wówczas zupełnie inna. Ja często też robię koktajle, które również bardzo lubimy, więc w sumie nie ważna konsystencja, ważne by nie pozbawić warzyw i owoców składników odżywczych.

Jeśli podoba Ci się mój wpis przekaż go dalej, polub, skomentuj – będzie mi miło, wówczas wiem, że czytasz i że czas, który poświęcam na czytanie, na pisanie, na robienie zdjęć – jest tego wart J

 Na zdrowie!