niedziela, 19 lutego 2017

Bezglutenowe ciasto bananowe





Słowem wstępu.
O co chodzi z tym całym glutenem? Wiem, że osoba, która już w tym siedzi pomyśli, no jak o co, przecież jasna sprawa. No właśnie jasna dla tych, którzy znają taką dietę od dawna. Ja interesuję się tym tematem od niedawna. Dużo czytam, wysłuchuję webinary w temacie zdrowia na kanale Polskiej Akademii Zdrowia itp.
Wciągnęłam się.
Aktualnie rozkładam na czynniki pierwsze wszystko, co jemy.
Mam ku temu powody, ale to nie temat na wpis.
Gluten to białko roślinne. Można go znaleźć w zbożach: pszenica, żyto, jęczmień, owies. Nadaje ciastu elastyczności.. Itd. Itp.
Takie informacje są ogólnie dostępne. Czytam dużo, że niepotrzebne to całe zamieszanie wokół glutenu, bo problemy z glutenem ma mały procent społeczeństwa.
Czy na pewno?
W trosce o swoje zdrowie, o zdrowie najbliższych – zachęcam zgłębić temat. Serio.
Gluten a jelita.
Taki Ci trop podeślę.


A więc będąc konsekwentną podaję Ci przepis na bezglutenowe ciasto bananowe. Wszystkie dziewczyny, które prosiły w komentarzach pod moim postem – oto na Twoje życzenie J
Przygotowuję ten wpis podjadając to ciasto właśnie i popijając kawę parzoną według pięciu przemian. Mmmmm J

Składniki:
4 dojrzałe banany
Szklanka mąki ryżowej
Szklanka mąki jaglanej bądź kukurydzianej
2-4 łyżki miodu
1 łyżeczka sody

Wykonanie:
(uwaga, może zaskoczyć J)
Wszystkie składniki umieszczam w misce z płaskim dnem, wydobywam blender z czeluści mej szuflady i.. blenduję aż pył leci! :P
Piekę ok 40 minut w piekarniku nagrzanym do 170 stopni C.

Z tym blendowaniem to trochę barbarzyństwo?
Czy ja wiem, robiłam tak już wieeeele razy i ciasto za każdym razem wychodzi pyszne :D
Sama jego konsystencja jest dość gniotowata, ale nam pasuje. Zapach pieczonych bananów jest chyba afrodyzjakiem, bo nęci tak, że gdy zaczyna już się wydobywać z piekarnika wszyscy domownicy zwiększają częstotliwość odwiedzin kuchni - nie wiedzieć czemu ;)
Do tego, gdy ciasto już wyjeżdża z piekarnika to muszę je szybko studzić na kratce, krojąc na mniejsze kawałki, bo domownicy gorące by zjedli!
Po wystudzeniu u nas ciasto znika od razu całe J J J


Na zdrowie!

środa, 1 lutego 2017

Superwarzywo!

Cześć i czołem!
Tak zawsze witała się jedna z bohaterek moich ulubionych książek Małgorzaty Musierowicz.
Mam wszystkie, całą Jeżycjadę. Zaczytana jestem w nich odkąd miałam kilkanaście lat.
Obecnie w mojej bibliotece góruje literatura z zakresu psychologii relacji, wychowywania dzieci, zdrowia, rozwoju osobistego i takie tam klimaty J
Cały czas głodna wiedzy J
Także ten..
Wiem, miałam pisać co czwartek.
Za dużo sobie tematów wymyśliłam i muszę przyznać, czasowo nie ogarnęłam.
Z Nowym Rokiem - nowe plany, zmiany - no i kolejne podejście do bloga J
Dochodzą mnie słuchy, że paru osobom bardzo spodobało się to moje pisanie, więc zachęcona tymi komplementami zabieram się za kontynuację tego, co zaczęłam.
Nomen omen w kuchni spędzam sporo czasu, ciągle coś wymyślam, eksperymentuję. Gotowanie, poszukiwanie tego, co zdrowe, tego, co wspiera odporność – to jest to, co lubię i co jest dla mnie ważne. Poświęcam temu naprawdę sporo czasu, chętnie się tym wszystkim podzielę J

Z czym dzisiaj?


Dziś zielona, tajemnicza roślina. Znana od starożytności, a wielu do dziś nie wie, z czym się to je ;)
Hihi
I dla mnie roślina ta jest nie małym zaskoczeniem! I ja o jej istnieniu dowiedziałam się stosunkowo niedawno. Jednak odkąd ją odkryłam – to się z nią nie rozstaję!
Zielony (uwielbiam za kolor!), zaskakujący w smaku (uwielbiam za smak!), zdrowy – JARMUŻ!
Poprawka – uwielbiamy go całą rodziną! J
  
Co z niego robię?

Soki, zupy, chipsy! I wszystko jest hitem w moim domu!
Słów kilka o samej roślinie. Poza tym, że jest piękna i z powodzeniem można ją potraktować jako kwiat, jarmuż jest rośliną kapustną. W nagłówkach często piszą: „jarmuż - cudowne warzywo”, „superwarzywo”!
Czy tak jest? Oceń sama/sam.
Poniżej 6 powodów dlaczego warto go jeść:

1.       Bogactwo błonnika
2.       Bogactwo białka
3.       Bogactwo witamin (szczególnie A, C i K)
4.       Bogactwo wapnia (więcej go niż w mleku!)
5.  Bogactwo żelaza
6.       Bogactwo przeciwutleniaczy (m.in.: chlorofil!)


Użycie słowa bogactwo nie jest tu przypadkowe.
Dlatego, że każde z wymienionych składników występuje w jarmużu „na bogato”!
Przykładowo wapń, w 100 g jarmużu jest go znacznie więcej, jak w 100 ml szklanki mleka.
 Witaminy C jest w nim tyle, że zaspokaja niemal całkowicie jej dzienne zapotrzebowanie! Itp.

O czym warto pamiętać:
by jarmuż nie stracił tego, co w nim takie cenne, trzeba go gotować podobnie, jak brokuł, czyli najlepiej na parze ok. 3 – 4 minuty.
W przypadku gotowania. Witaminy K i A są witaminami odpornymi na wysoką temperaturę, smażenie zmniejsza ich ilość. Gotowanie nie przyczynia się do strat tych witamin, wręcz przeciwnie, po gotowaniu jest ich nieznacznie więcej.
Jak najlepiej przyrządzić jarmuż by skorzystać z jego dobrodziejstw?
- wycisnąć sok
- ugotować
- krótko smażyć
- piec
- dodać do koktajlu

A jaki Ty masz sposób? J

My pijemy sok ze świeżego jarmużu, wyciskam go z pomocą naszej super maszyny wyciskarki wolnoobrotowej do warzyw i owoców. Poniżej przepis.
 Chętnie dodaję go do zupy, której nadaje niepowtarzalny posmak. U nas hitem są również chipsy z jarmużu.
Sezon na jarmuż trwa od września do zimy. Dobrze znosi mrozy.
 Nie łatwo go kupić. Poszukaj na targu bądź w lokalnym sklepie ze zdrową żywnością.

Czy jarmuż jest dla każdego?

Tak! Ale w rozsądnych ilościach.
Jarmuż utrudnia wchłanianie jodu w związku z czym osoby mające problem z tarczycą powinny mieć to na uwadze. Poleca się wówczas gotowanie jarmużu bez przykrycia.
Podobnie jak wszystkie rośliny kapustne jarmuż zawiera szczawiany. Jeśli kwasu tego spożywamy w ilościach optymalnych (źródła podają 40-50 mg  na dobę) to nie ma żadnych zagrożeń.
W ramach ciekawostki podam, że największym źródłem kwasu szczawianowego w naszej diecie jest: szpinak, rabarbar, szczaw oraz herbata i kawa.
Pytanie ile kaw dziennie wypijasz?

A może by tak kawę zamienić na szklankę zielonego soku? J




Poniżej przepis na sok ze zdjęcia.

Potrzebujesz:

- liście jarmużu
- jabłka
- pomarańczę

Nie podaję ilości, bo u mnie jest to zawsze kwestia tego, czego ile mam i na co większa ochota J

Wykonanie:

Wszystkie składniki przepuszczam przez naszą najlepszą inwestycję – 
wyciskarkę wolnoobrotową 
i gotowe!


Taka maszyna to spory wydatek finansowy, my zainwestowaliśmy w nią bardzo świadomie
i jesteśmy bardzo zadowoleni!
Jeśli nie masz takiej wyciskarki to.. Może warto byłoby się za taką rozejrzeć? ;)
My dawno temu mieliśmy sokowirówkę, ale to urządzenie za sprawą obrotów i temperatury wyrządza krzywdę owocom i warzywom. Możesz spróbować pulsacyjnie blenderem, przy czym konsystencja będzie wówczas zupełnie inna. Ja często też robię koktajle, które również bardzo lubimy, więc w sumie nie ważna konsystencja, ważne by nie pozbawić warzyw i owoców składników odżywczych.

Jeśli podoba Ci się mój wpis przekaż go dalej, polub, skomentuj – będzie mi miło, wówczas wiem, że czytasz i że czas, który poświęcam na czytanie, na pisanie, na robienie zdjęć – jest tego wart J

 Na zdrowie!




czwartek, 11 sierpnia 2016

5 powodów dlaczego warto jeść zupy



1.    Sycą
2.    Dostarczają składników odżywczych
3.    Znakomicie rozgrzewają
4.    To doskonały sposób na jedzenie warzyw
5.    Są łatwe w przygotowaniu

Zdjęcie powyżej przedstawia moją zupę pomidorową, której przepis podałam Ci kilka wpisów wcześniej. Przepis poniżej będzie dotyczył innej zupy, której finalnie zdjęcia nie zdążyłam wykonać, ponieważ została pożarta :)

2/100
Zupa na pieczonych korzeniach

Kontynuując mój plan podania Ci 100 sprawdzonych przepisów na sukces na stole dziś pora na przepis drugi. Wegetariański rosół z pieczonymi korzeniami. 
Ta zupa już po pierwszym podaniu stała się hitem w moim domu! 
Niezwykle aromatyczna! 
Przepis poniżej.

Nasza świadomość zdrowia, zdobywana cały czas wiedza, czytane książki – wszystko to, wpływa na kierunek naszego odżywiania. 
Oj zmienia się!
Ostatnio pochłaniałam książki Beaty Pawlikowskiej.
Moje obserwacje całkowicie pokrywają się z jej! 
Nota bene uwielbiam jej styl pisania – pisze z łatwością i z humorem.
Najważniejsze jednak są jej wnioski, wiedza, doświadczenie! 
Autorka dzieli się tym, co wie, czego się uczy, czego doświadcza na sobie – jeżeli ktoś ma takie efekty, że w wieku ponad 50 lat wygląda niezwykle młodo, że nie wie co to wizyta u lekarza, że czuje się świetnie i świetnie wygląda – to warto brać przykład :)

Czy wiesz, że w genach mamy zapisane, że możemy żyć od 120 do 140 lat!
To dopiero! Cieszyć się cudownym życiem przez tak długi czas!
W zdrowiu oczywiście :) 
Kto chętny?


Zupa na pieczonych korzeniach



Składniki:

15 marchewek
4 pietruszki
1 seler (średni)
½ główki kapusty
1 por
2 cebule
1-2 suszone borowiki
5 suszonych śliwek
garść jagód goji
garść suszonej żurawiny
kawałek przekrojonego na pół imbiru
4 liście laurowe
1 łyżeczka ziela angielskiego
1-2 łyżeczki soli
sól, czarny pieprz do smaku
5 łyżek oliwy
4-5 litrów wody

Wykonanie:

Warzywa korzeniowe obieramy, kroimy na połówki, obtaczamy w oliwie, wykładamy na blachę do pieczenia. Warzywa wkładamy do rozgrzanego piekarnika 200-220 stopni na ok. 30 minut, aż warzywa się przypieką (pilnuj, spalone się nie nadadzą :)
Upieczone warzywa z pozostałymi składnikami przekładamy do dużego garnka, zalewamy 4-5 litrami wody i gotujemy ok. 90 minut. Dopraw przed podaniem.

Zupkę podawaj z tym, co lubisz. Sprawdzi się komosa ryżowa, kasze różnorakie, domowy makaron - polecam na mące pełnoziarnistej :)

Na zdrowie!

czwartek, 5 maja 2016

12 powodów, dla których warto jeść szpinak






1.       Wykazuje właściwości antynowotworowe
(zasługa beta-karotenu, witaminy C oraz luteiny)
2.       Chroni przed miażdżycą
(zasługa beta-karotenu, witaminy C oraz luteiny)
3.       Obniża podatność na stres
(dzięki zawartości magnezu)
4.       Zapobiega bólom głowy
(dzięki zawartości magnezu)
5.       Obniża ciśnienie
(dzięki zawartości potasu)
6.       Reguluje pracę serca
(potas współdziała z magnezem)
7.       Dotlenia nas od wewnątrz
(dzięki zawartości żelaza)
8.       Zawiera kwas foliowy, który wspomaga prawidłowy rozwój noworodka
9.       Wzmacnia kości
(dzięki zawartości witaminy K)
10.   Opóźnia procesy starzenia, dzięki zawartości witaminy E
11.   Obniża cholesterol
(dzięki zawartości witamin z grupy B)
12.   Jest niskokaloryczny



Dziś rozpoczynam mój cykl
100 sprawdzonych przepisów na sukces na stole!
Średnio raz w tygodniu podam Ci mój sprawdzony przepis na udany obiad dla bliskich :)
Dziś pora na przepis numer 1 :)



Makaron ze szpinakiem



Składniki:

makaron tagliatelle
o.5 kg szpinaku
50 g sera np. błękitny lazur
250 gram mascarpone
czosnek
1-2 łyżki masła
sól, pieprz, gałka muszkatołowa
parmezan (do oprószenia)

Wykonanie:

Na rozgrzaną patelnie wrzucasz masło, gdy się rozpuści dodajesz pokrojony bądź przeciśnięty przez praskę czosnek (wedle uznania, ja używam 3 ząbków). Oprószasz szczyptą soli i podsmażasz do 14 sekund (złota zasada mojego ulubionego Ricka Steina), następnie dodajesz szpinak (chętnie używam świeżego, w całych liściach). Mieszam liście do momentu aż zwiędną, co dzieje się względnie szybko – zależy mi, żeby szpinaku nie podgrzewać za długo. Następnie kruszę ser z niebieską pleśnią (lubimy błękitny lazur). Mieszam aż się rozpuści i dodaję serek mascarpone – cały czas delikatnie acz zdecydowanie mieszając. Na koniec doprawiam do smaku solą (z tą ostrożnie, bo już soliłyśmy czosnek, a i lazur jest słony), pieprzem i gałką muszkatołową.
Gotowe!
W między czasie gotuję makaron. Jak zrobić to dobrze?
Gotujemy wodę w dużym garnku, wystarczy tyle by zakryło makaron.  Gdy woda się zagotuje, w tym momencie solę ją (używam w mojej kuchni soli himalajskiej). Następnie wrzucam makaron. Sprawdź czas gotowania na opakowaniu, ja zawsze robię próbę w trakcie i przed czasem – lubimy, gdy makaron stawia lekki opór pod zębami (al dente).
Jak podawać?
Podawać od razu. Na talerz nakładam sos ze szpinakiem, na to świeżo (najlepiej z wody) makaron, całość posypuję świeżo startym parmezanem.

Voila!


Na zdrowie!





czwartek, 21 kwietnia 2016

Zaskakujący smak kapusty



(..) Niech rozsądzi nas kapusta!
Co, kapusta?! Głowa pusta?! (..)




Każdy z wierszem Brzechwy się zetknął. My regularnie czytamy jego wiersze. Co więcej – znamy niektóre na pamięć! :) Są dobrze napisane pod względem rymów, ale pod względem treści już bym polemizowała. Czy Brzechwa o kapuście wiedział to, o czym Ci zaraz napiszę? Hmm, tego nie wiem. Przypuszczam, że gdyby miał takie informacje z pewnością wiersz brzmiałby inaczej! Coś bardziej w stylu:

(..) Niech rozsądzi nas kapusta
Ta doprawdy jest bogata!

Moc witamin nosi w sobie
By pomagać co dzień Tobie

Co Ci dają witaminy?

Chronią Cię i wspomagają
I ogromne wsparcie dają!

To prawdziwa jest królowa!
Ma moc w sobie
Niech więc ona się wypowie :)

:)

W sumie tak to powinno mniej więcej brzmieć, bo dzieci poznając wiersz Brzechwy automatycznie mają instalacje, że kapusta to głowa pusta. A przecież jest zupełnie inaczej!
A tak już całkiem serio :)
Witaj po dłuższej przerwie!
Gdy zaczynałam prowadzić bloga założyłam sobie, że będę robić wpis raz w tygodniu.
Ostatnie tygodnie miałam trochę przerwy. Za dużo tematów do ogarnięcia w jednym czasie :)
 Lubię, jak się dużo dzieje, jednak ogarnąć czasowo rozkręcanie biznesu, realizowanie zamówień Klientów, a ponadto (a może przede wszystkim) bycie menadżerem domu, mamą, żoną – wszystko to jest pasjonujące i.. czasochłonne :)
Tak więc wpisy na bloga będę robić, jednak bez presji – co jakiś czas będę się z Tobą dzielić tym, co wiem, tym czego się dowiaduję, co sprawdzam na sobie i oczywiście zawsze podrzucę Ci mój sprawdzony przepis na fajne danie :)
Dziś mam dla Was temat zaskakujący – jak smak tego, o czym chce napisać – kotlety z kapusty!
Jadłaś/jadłeś?
To odkrycie ostatnich miesięcy, od tego czasu robię je w miarę regularnie :)
My smak kapusty lubimy i cenimy jej właściwości zdrowotne. Jemy ją pod różnymi postaciami, a odkąd mamy wolnoobrotową wyciskarkę to nawet kapustę pijemy! :) Mniam!
Wiem, że zdania na jej temat są podzielone.
A sam zapach gotującej się kapusty może nieco odstraszyć (to za sprawą siarki, która się w niej znajduje – a to ona wpływa tak pozytywnie na wygląd włosów, skóry i paznokci:)
Mam dziś dla Ciebie kilka ciekawych informacji na temat tej zielonej główki oraz sprawdzony, godny polecenia przepis.
Wiesz, że kapusta jest uważana za prawdziwą bombę witaminową? Wiesz, przeczytałaś/eś w moim wierszu ;) Kapusta ma dużo witamin, mikroelementów, a przy tym jest niskokaloryczna. Kapusta świeża, kiszona – warto jeść i jedną i drugą.
Sok wyciśnięty ze świeżej kapusty ma zaskakujący smak i doskonale wspiera organizm w walce z anginą! Kilka innych właściwości: wspiera odporność, zapewnia piękne włosy, skórę i paznokcie, zapobiega obrzękom i anemii, leczy choroby stawów, guzy..
A to nie wszystko! Z pewnością, gdy zgłębisz temat znajdziesz kilka innych dobrodziejstw płynących z jedzenia kapusty czy picia soku z niej :)
Tymczasem pora na przepis!


Kotlety z kapusty

Składniki:

1 mała kapusta
2-3 ziemniaki
2 cebule
1-2 jajka
otręby
ziarna sezamu
bułka tarta
sól, pieprz, koperek, pietruszka


Wykonanie:

Kapustę gotujemy w całości ok 5 minut, zmieniamy wodę, obgotowaną kapustę kroimy na ćwiartki (pozbawiając ją twardego wnętrza popularnie zwanego głąbem) i gotujemy z przyprawami do miękkości. Razem z kapustą możemy ugotować ziemniaki w koszulkach (ja gotuję na parze w całości). Cebulki drobno pokrojone podsmażam na ulubionym tłuszczu. Ugotowaną kapustę blenderuję razem z ziemniakami (wodę, w której gotowała się kapusta za drugim razem wykorzystuję do zupy). Następnie dodaję cebulkę, jajko, bułkę tartą (najlepiej domowej roboty, wówczas wiesz co jesz), przyprawy, jak mam to zieleninkę i całość mieszam. Otręby dodaję w zależności od konsystencji. Gdy ta jest idealna formuję kulki, obtaczam je w bułce tartej, otrębach i sezamie i wykładam na rozgrzany tłuszcz. Smażenie trwa chwilę, zrumieniam z dwóch stron i gotowe!
Podaję różnie, z sosem pomidorowym, z kromką pełnoziarnistego chleba, z sałatką – przy czym kotlet solo jest wyborny :)
Fajne są również na zimno.

Na zdrowie!



czwartek, 3 marca 2016

Parabeny - powszechnie występujące a szkodliwe

Witaj Tropicielu :)

Dziś postanowiłam zachęcić Cię do dyskusji (zachęcam do pozostawienia komentarzy). Jeżeli będzie to tylko refleksja – to też dobrze. A jeśli sprawię, że coś zmienisz wokół siebie – to sukces!

Jak już zdążyłeś się zorientować, moje wpisy dotyczą głównie zdrowia.
Moje rozwojowe podejście do życia przekłada się na każdą dziedzinę. Dziś poruszę temat, który dotyczy nas wszystkich. Jest to bliski mi temat, bo składom produktów przyglądam się już od dłuższego czasu – powoli eliminując dotychczas używane produkty i zastępując je nowymi, zdrowszymi.

Produkty kosmetyczne, higieniczne, pielęgnacyjne - każdy z nas ich używa!
Ale czy każdy czyta etykiety? Interesuje się czym są tajemniczo brzmiące składniki
o trudnych nazwach? Zamieszczone na dole opakowania większości z produktów, w dodatku tak maleńką czcionką, że do ich rozczytania potrzebna często jest lupa!

Do tego wpisu zachęcił mnie raport francuskiej organizacji konsumenckiej (UFC-Que Choisir), który pojawił się w prasie kilka dni temu. Słyszałeś o nim?

Organizacja ta opublikowała listę 185 znanych marek kosmetycznych (większość z nas używa ich na co dzień), które zawierają substancje szkodliwe dla zdrowia!
Wszystkie te produkty na szeroką skalę dostępne są dla wszystkich, w każdym sklepie/drogerii itp.

Jeśli jesteś ciekaw to koniecznie zajrzyj pod ten link:

Parabeny, methylisothiazolinona, filtr etyloheksylo-metoksycynamonian, fenoksyetanol itd. Język można „połamać” na niektórych nazwach;)  Substancje te odpowiedzialne są za alergie, zaburzenia gospodarki hormonalnej, zwiększają zachorowania na raka i dużo innych. Wymieniać dalej?

Jestem szczęśliwa, że pojawiają się takie informacje. To ważne, bo dotyczy tak ważnego
i cenionego przez wszystkich zdrowia i bezpieczeństwa!

Ja zmieniam. Jest to proces, ale małymi krokami do przodu. Obecnie wzięłam pod lupę wszystkie produkty, które używamy w domu. Idą zmiany, bo ja nie pozostaję obojętna.

Pochwalę Ci się jedną ze zmian. Idąc tropem szkodliwych parabenów postanowiłam pożegnać się z ulubionym antyperspirantem Dove (jest on liście 185 szkodliwych produktów..) i zdobywając ciekawe informacje, poszukując, czytając opinie – zakupiłam ałun potasowy :)



Jak nazwa? Mówi Ci coś? A może znasz i używasz?
Ałun potasowy to naturalny kryształ, minerał górski. Całkowicie pozbawiony zapachu. Składa się z soli mineralnych bezpiecznych dla zdrowia. Posiada właściwości łagodzące
i bakteriobójcze. Ja swój otrzymałam wczoraj, więc dopiero zaczynam testować. Używam go jako antyperspirantu, ale ma znacznie więcej zastosowań!


Być może nie zmienię biegu historii, nie przyczynię się również do rewolucji, ale jeśli zasieję w Tobie ziarenko ciekawości, sprawię impuls do zgłębiania wiedzy – to już będzie mój duży sukces!

Na zdrowie!


środa, 24 lutego 2016

Amore pomidore

Dziś kolej na zupę.

Dlaczego ona? Ponieważ w poprzednim wpisie pisałam Ci o zupach i ich walorach, ale nie podałam żadnego przepisu.
Dzieci bardzo ułatwiły mi zadanie. Na pytanie o jakiej zupce napisać – chóralnie padło: pomidorowa! 
A więc poniżej zdradzę Ci mój przepis na „amore pomidore” (tak nazwaliśmy naszą ulubiona pomidorową).

Nie byłabym sobą, gdybym nie zawarła czegoś ciekawego, a więc ciekawostka.

Generalnie warzywa dobrze jeść na surowo, ale czy wiesz, że są takie, którym bardziej służy obróbka termiczna? Do tej grupy należą m.in. nasze ulubione pomidory.

A co fajnego mają pomidory? Likopen.
Likopen jest naturalnym przeciwutleniaczem.
Co czyni? Zmniejsza ryzyko rozwoju nowotworów! A to ważne.

Nie chcę Cię straszyć o najnowszych raportach WHO w temacie raka.. A może chcesz wiedzieć? Jeśli jesteś ciekawy to napisz w komentarzu.

Udowodnione jest, że likopen jest lepiej przyswajany z takich produktów jak: soki, koncentraty, sosy pomidorowe czy keczup.

Mnie wniosek nasuwa się jeden:  jedz pomidory!
Choć właściwie w kontekście dzisiejszego wpisu lepiej zabrzmi – pij pomidory! :)

Amore pomidore

Składniki:

słoiczek domowej bulionetki
cebula
przecier pomidorowy
1 l soku pomidorowego
pietruszka
bazylia
1-1   ½ wody



Przygotowuję bulion z mojej domowej bulionetki (przepis w poprzednim wpisie „Zupa – temat rzeka”). Robię test smaku; dwie łyżki – próbuję, trzy – próbuję. Do momentu aż smak wyda mi się odpowiedni. Jaki jest odpowiedni dla Ciebie – sam wiesz najlepiej :) Cebulkę krótko podsmażam na oleju kokosowym (jaki wybrać podawałam w wpisie „Dobrodziejstwa orzechem płynące”), a następnie dodaję łyżkę przecieru, ulubiony sok pomidorowy (zachęcam do przygotowywania własnych soków i przecierów). Lubimy delikatnie słodki posmak, więc dodaję również łyżkę miodu (używamy miodów wspomagających odporność od lokalnego, zaufanego pszczelarza). Całość chwilę gotuję na małym ogniu i gotowe! 
Z bulionetką robi się ekspresowo! Dzieci preferują tę zupkę z ryżem lub makaronem, z dodatkiem świeżej pietruszki. Całość zwieńczamy kleksem śmietanki.
Pycha!

Będę wdzięczna jeśli pozostawisz ślad w postaci komentarza :)

Na zdrowie!