czwartek, 18 lutego 2016

Zupa - temat rzeka :)

Witaj podróżniku! Zimno? Dziś coś, co doskonale Cię rozgrzeje w zimie i nie tylko!

Co lepiej przyswaja Twój organizm? Co dłużej pozostawia uczucie sytości? Co się łatwiej trawi?

Oglądałam kiedyś ciekawy program naukowy, gdzie grupa żołnierzy poddana była pewnym obserwacjom.
Połowa żołnierzy dostała obiad w postaci stałej: porcja ziemniaków, warzyw i kawałek ryby. Druga grupa żołnierzy dostała to samo, ale ich danie zostało zmiksowane na zupę. Po dość krótkim czasie żołnierze z pierwszej grupy już byli głodni, natomiast zupełnie inaczej miała się sytuacja u żołnierzy z grupy drugiej - znacznie dłużej czuli się syci.
Brane były pod uwagę odczucia badanych i obraz rentgenowski pokazujący zawartość żołądka.

Wnioski: zupka lepiej syci!
Ponadto jest zdrowa, szybko się ją robi, rozgrzewa i jest smaczna!

Zupy warto jeść.
Ja często je robię. Lubimy je wszyscy :)

Dziś zdradzę Ci mój sekret na udaną zupę, w której brak sztucznych dodatków, glutaminianu sodu i innych wzmacniaczy smaku! Białej soli również (używam różowej soli himalajskiej) i mięsa próżno szukać.

Dlaczego nie używam gotowych kostek rosołowych i innych dostępnych powszechnie w sklepach ulepszaczy?
Wiedza mi na to nie pozwala.
Świadomie używać czegoś, co szkodzi jest po prostu nierozsądne. Natomiast usprawiedliwianie samego siebie stwierdzeniami, że „trochę nie zaszkodzi”, „od czegoś trzeba umrzeć”, itp. – cóż..
Czy muszę to komentować?
  
Dużo czytam na temat jedzenia, odżywiania, śledzę ulubione programy kulinarne.
Dzięki wiedzy z mojej kuchni dawno już z hukiem wyleciała kostka rosołowa, vegeta i inne maggi.
Na początku był to problem – jak sprawić by zupa była dobra, by miała smak i by chciały ją zjeść dzieci?? Długa tu była droga. Metodą prób i błędów. Pierwsze co odkryłam to to, że warzywa muszą iść naprawdę w dużej ilości! I potrzebny jest główny bohater. Dobrze jest warzywa bazowe podsmażyć. Zupełnie odwróciłam kolejność gotowania. To była kompletna transformacja! Rewolucja :) Zabawa :)
Część warzyw gotuję, część podduszam, część blenderuję, część ścieram na tarce itp. Itd.

Dziś podam Ci przepis na domową bulionetkę, która z pewnością podkręci smak każdej zupy!
Potrzebne będą: chęci, składniki i czas :)

Domowa bulionetka

Składniki:
5 sporych marchwi
3 korzenie pietruszki
½ dużego selera
biała część pora
cebula
czosnek
5 pomidorów
przecier pomidorowy
pół łyżeczki imbiru
pół łyżeczki kurkumy
kilka ziarenek pieprzu
kilka ziarenek ziela angielskiego
pół łyżeczki tymianku
pół łyżeczki papryki
4 liście laurowe
4 grzybki suszone
100 g soli himalajskiej
Woda ok. 400 ml

Przyprawy rozgniatamy w moździerzu. Warzywa drobno pokrojone razem z pozostałymi składnikami i przyprawami wkładamy do garnka o głębokim dnie i gotujemy przez około godzinę. Po tym czasie całość blenderujemy i raz jeszcze podgrzewamy. Ja przygotowuję małe słoiczki (ok. 200 g) i porcjuję. Powstaje ok. 6-7 porcji, a jak ostygną to do lodówki. I na tydzień zapas zrobiony :) A jeśli Ty zupę gotujesz rzadziej to zapas bulionetek starczy Ci na dłużej.





Na zdjęciu widać seler naciowy, możesz użyć wymiennie z korzeniem.
Podczas gotowania zupy na 1 litr wody dodaję ok. 5 kopiastych łyżeczek bulionetki.
Polecam Ci próbę smaku, bowiem każdy ma inne oczekiwania :)

A następnym razem może podrzucę Ci przepis na naszą ulubioną zupę? :)

Na zdrowie!





2 komentarze:

  1. To zupełnie inne podejście do zup ;)
    Muszę je wypróbować...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No tak - takie zupki smakują wybornie! A często bawię się z tematem głównym, czyli bohaterem - w weekend mieliśmy zupkę szpinakową - pyszna! Dziś kolej na cebulową, ale chętnie gotuje również zupkę z dyni czy batatów. Kolejny wpis będzie z przepisem na ulubioną zupę dzieci :)

      Usuń